No i odświeżam bloga:)
Ostatnie miesiące nie były dla mnie łaskawe, choroba, przeprowadzka, problemy... Ale dość narzekania! Pojawiam się ponownie, aby napisać kilka słów o zakończonej kuracji. Tak, są plusy, ale i minusy. Co do głównego problemu, czyli łojotoku i trądziku, odpukać - wszystko ok, twarz gładka, jak nowa. No i to na tyle. Natomiast pojawiło się wiele problemów w trakcie (a właściwie pod koniec) leczenia.
Po 4 miesiącach przyjmowania leku (dawka do końca kuracji taka sama 30mg/dzień) zaczęły się u mnie problemy ze stawami i niesamowicie bolącymi mięśniami, ale wtedy nie skojarzyłam tego z izotekiem. Stwierdziłam ok, biegam od czasu do czasu, może to od tego, przecież wiadomo, że nie można intensywnie ćwiczyć podczas kuracji. Ale czy bieganie od czasu do czasu to sport ekstremalny? Nie sądzę. Na wizycie opowiedziałam mojej dermatolog o problemie, ponieważ przestudiowałam kilkukrotnie ulotkę i było napisane, że takie problemy mogą wystąpić. Ale dr stwierdziła, że to z braku witamin oraz minerałów i zaleciła przyjmowanie magnezu i kwasu foliowego. Niestety, do końca kuracji problem ze stawami/mięśniami nie minął. W marcu pojawił się silny ból lędźwi, do tego stopnia, że nie mogłam chodzić. Zrzuciłam to jednak na przeprowadzkę - dźwiganie, zmęczenie itd. Jednak ból długo nie mijał, a w ulotce była informacja o bólach stawowych (cyt. bardzo często ( >1/10): bóle stawowo - mięśniowe, bóle pleców). Dalej jednak nie dowierzałam, że to od izoteku. Suchość powiek i zapalenie spojówek pojawiło się na dłuższy okres z końcem lutego i trwa po dzień dzisiejszy (a jestem już 2/3 miesiąc po skończeniu kuracji).
Wypadanie włosów? Z tym jest dziwna historia, bo na początku kuracji były świetne, myte 2 razy w tygodniu, puszyste, czego chcieć więcej? Niestety na przełomie kwietnia/maja nastąpił całkowity zwrot akcji. Włosy zaczęły wypadać garściami. Zawsze miałam z tym problem, ale to co widziałam po myciu i czesaniu włosów było nie do przyjęcia. Po dwóch miesiącach zaczęłam łysieć! Dosłownie. Pojawiły się prześwity i niewielkie zakola. Podcięłam włosy. Akurat pod koniec czerwca skończyłam kurację i udałam się z tym problemem do dermatologa, który wyjaśnił, że wszystko po kilku tygodniach minie. Dostałam receptę na wcierki. Niestety było, i nadal jest,coraz gorzej. Przed wyjściem z domu muszę się nieźle namęczyć, żeby ukryć powiększające się prześwity.
Bóle kręgosłupa w odcinku lędźwiowym nasilały się, trafiłam do ortopedy. Diagnoza - schorzenie dysków kręgosłupa l5-s1. Miesiąc rehabilitacji już za mną, ale nadal nie mogę się swobodnie poruszać. Spacery nie wchodzą w grę. Ale co najważniejsze - u dermatologa dowiedziałam się, że takie przypadki są ekstremalnie rzadkie. Ortopeda natomiast na pierwszej wizycie nie wiedział co to za lek, dopiero na następnej dowiedziałam się, że zasięgnął porady innego lekarza, który powiedział, że takie schorzenia po długotrwałym przyjmowaniu izotretinoiny są jak najbardziej możliwe. Ponoć w USA dużo osób miało z tym problem...
Kolejna rzecz - suchość oczu i powiek. Makijaż nie wchodzi w grę, bo dodatkowo wysusza. Używam do powiek różnych maści, co raz daje dobry efekt, raz nie. Wrażliwość na światło słoneczne - kiedyś nie nosiłam zbyt często okularów słonecznych, teraz nie wyobrażam sobie bez nich wyjścia z domu. Ciągłe pieczenie i swędzenie. Krople ze sterydami (Tobradex) pomagały tylko podczas ich przyjmowania. Miałam też Zaditen i Lotemax - ok, Zabak - nie spisał się zupełnie, Polcrom - dobre, ale tylko na chwilę. Sama jakoś sobie radzę, używając maści, bo okuliści rozkładają ręce. Widzą stan zapalny, ale nie wiedzą jak to leczyć. Badania u alergologa wyszły dobrze. Profil wziewny - alergii brak.
Sucha skóra ciała? Owszem jest sucha, ale to akurat nie problem, wystarczy dobry balsam rano i wieczorem.
Podsumowując czas kuracji i po jej zakończeniu
Plusy:
wyleczony (mam nadzieję) trądzik i zmniejszony łojotok
jasna, czysta skóra, bez przebarwień
Minusy:
bolące stawy, kręgosłup (odcinek lędźwiowy), mięśnie
wypadające włosy
suchość oczu i powiek
zmniejszona odporność (częste przeziębienia, ale tylko w trakcie kuracji)
częste bóle głowy (tylko w trakcie kuracji)
Czy nadal poleciłabym izotek? Po tym wszystkim co tu teraz napisałam nadal myślę, że TAK, ale naprawdę tylko osobom, na które nic już nie działa. I jeśli podczas kuracji ktoś zauważy problemy ze zdrowiem, których wcześniej nie miał, należy zgłosić się do swojego dermatologa. To naprawdę ważne. Czasem od takich przypadłości może nas uratować po prostu mniejsza dawka dzienna (i wydłużony czas leczenia). Niestety gdybym wiedziała to co teraz - sama poprosiłabym o zmniejszenie dawki albo o jakieś dodatkowe badania. Oczywiście zakładając, że za wymienione wyżej problemy ze zdrowiem odpowiada w 100% izotretinoina. Jeden z lekarzy potwierdził moje przypuszczenia, ale jak jest naprawdę? Nie wiem. Wcześniej widziałam tylko pozytywne strony.
I tak, być może izotretinoina sama w sobie nie spowodowała tylu objawów, może w jakiś sposób tylko wpłynęła na czynnik ważny przy leczeniu, który nieświadomie zaniedbałam (dieta/ćwiczenia itp.) Może to wtedy wszystko się pogorszyło?
Dodam, że są to tylko i wyłącznie moje przemyślenia i relacja z przebiegu mojej kuracji. Znam osobiście osoby, które nie zauważyły najmniejszego złego wpływu izotretinoiny na swój organizm:) Ale ja jestem chyba jakimś wyjątkiem...